FACEBOOK...

Komentowane artykuły...

Ekipa filmowców zachwycona Bulowicami. Co im się tu podoba?

W lipcu rozpoczęły się zdjęcia do "Wilkołaka"  w reżyserii Adriana Panka. To drugi film twórcy wielokrotnie nagradzanego za debiutancki Daas z 2011 roku. Wilkołak jest realizowany m.in. w Pałacu w Bulowicach, który ekipa filmowców opuści 4 września. Udało nam się spotkać z reżyserem, aktorami i producentkami, którzy odpowiedzieli na wszystkie nasze pytania.

 

ROZMOWA Z REŻYSEREM I SCENARZYSTĄ FILMU - ADRIANEM PANKIEM

Redakcja: Skąd pomysł, by właśnie w gminie Kęty kręcić zdjęcia do „Wilkołaka”?

Adrian Panek: Tak naprawdę akcja filmu dzieje się na Dolnym Śląsku i ten pałac gra w zasadzie budynek, który jest tam gdzieś zagubiony w lasach. Ponieważ na Dolnym Śląsku pałace są totalną ruiną albo odnowionym kompleksem hotelowym nie udało nam się znaleźć odpowiedniego obiektu. Szukaliśmy takiego miejsca w całej Polsce i dopiero pałac w Bulowicach spełniał wszystkie nasze oczekiwania. Mnie osobiście urzeka ta neogotycka architektura, która idealnie wpisuje się w gatunek filmu grozy, jakim jest „Wilkołak”.

Redakcja: Jak duża część budynku pałacu została zaadaptowana na potrzeby produkcji?

Adrian Panek: To bardzo duży budynek, a my potrzebowaliśmy w zasadzie kilku pokoi. Scenografia objęła hol, dwa salony, kuchnię, jadalnię, taras i kilka pomieszczeń w piwnicy. Reszta jest taka jak w czasie, kiedy funkcjonował tutaj szpital. Korzystamy jednak z całego budynku, co daje nam ogromną swobodę. Jego wielkim atutem jest to, że zarówno pałac, jak i otaczają-cy go park są jakby zatrzymane w  powojennym czasie.

Redakcja: Bulowicki pałacyk to obiekt pełen tajemnic. Ma też pewnie swoje „humory”, a kręcąc tu film grozy nie trudno puścić wodze fantazji i do skrzypiącej podłogi doszyć straszliwą legendę, która wywoła ciarki na ciele. Czy podczas kręcenia zdjęć zdarzyła się Wam jakaś dziwna sytuacja?

Adrian Panek: Faktycznie coś w tym jest, bo mieliśmy raz taką dziwną sytuację i do teraz nie bardzo wiemy co się stało. Podczas kręcenia zdjęć o północy kamery były skupione na dzieciach, które wyły jak psy i nagle w radiu usłyszeliśmy komendę „stop” mimo, że nikt z ekipy nic wtedy nie mówił… Być może to jakiś zbiorowy efekt przemęczenia, być może ktoś z nas wypowiedział to polecenie, jednak nie udało nam się ustalić kto to mógł być. Prawdą jest jednak, że krzyk dzieci grających w filmie bywa tak przeraźliwy, że faktycznie ciężko go słuchać.

Redakcja: Zastanawiający jest odbiór pracy Waszej ekipy przez okolicznych mieszkańców. Oni przecież też muszą słyszeć wszystkie te przerażające dźwięki…

Adrian Panek: Mamy całą ekipę odpowiedzialną za zabezpieczenie planu, jednak jest sporo osób, które przychodzą zobaczyć co się tu dzieje. Dziewczynki czekają z notatnikiem, by „dorwać” Danutę Stenkę i zdobyć od niej autograf. Spotykamy się jedynie z sympatyczną reakcją. Trzeba jednak uważać wchodząc na teren pałacu, ponieważ kręcimy film z psami, które biegają sobie czasem po parku. Niestety, nie rozumieją one komend po polsku, ponieważ są z Węgier (śmiech).

ROZMOWA Z ODTWÓRCZYNIĄ ROLI HANKI – SONIĄ MIETIELICĄ

Redakcja: Jesteś tutaj zapewne pierwszy raz, więc zacznijmy od tego, jak Ci się podoba to miejsce?

Sonia Mietielica: Jest piękne, ogromne i zachwycające. Był taki dzień, że na planie odwiedziła mnie rodzina, przeszliśmy spacerem przez park, zaglądnęliśmy do wszystkich zakamarków i mama powiedziała: Sonia, ja chcę taki! Kup mi kiedyś!

Redakcja: W ciągu dnia budynek faktycznie może zachwycać, jednak po zmroku mało kto miał okazję spędzać czas w jego wnętrzu, tym bardziej w scenerii filmu grozy. Jakie są Twoje odczucia?

Sonia Mietielica: Zdarzyło mi się, że po ciemku musiałam przejść przez ten teren sama i przyznaję szczerze, że końcówkę trasy pokonałam biegiem. Wszystko przez to, że wcześniej dzieciaki wymyśliły jakąś historyjkę o duchu małej dziewczynki, którą wszystkim opowiadały usiłując nas nastraszyć. Na początku zgrywałam cwaniaka, jednak fantazja robi swoje.

Redakcja: Tym bardziej, że fabuła filmu dotyka bardzo trudnej kwestii szczególnie dla mieszkańców okolicznych miejscowości, dla których temat obozu koncentracyjnego nie jest obcy…

Sonia Mietielica: To fakt. Nie łatwo zagrać postać, która doświadczyła takich przeżyć. Dla mnie ten film jest przede wszystkim o relacjach i o walce o przeżycie nie tylko w kwestii fizycznej ale też tej wewnętrznej, zgodnej z sumieniem i intuicją. Dla dzieciaków i dla Hanki zbiega się to z okresem dojrzewania. To też jest moment, w którym oni niby już są wolni, udało im się uciec z piekła, a nagle zostają uwięzieni i piekło rozpala się na nowo.

Redakcja: To oznacza, że z Bulowicami wiązać będziesz też negatywne emocje?

Sonia Mietielica: Absolutnie nie. Jedynie pozytywne. Już teraz wiem, że ciężko będzie zakończyć te zdjęcia. Atmosfera na planie jest fantastyczna, czujemy się jak w jednej wielkiej rodzinie. Myślę, że to zasługa reżysera. Adrian jest taką głową całego pracującego tu organizmu i dzięki temu, że on ma taki spokój w sobie my możemy równie spokojnie pracować. To cięż-kie do opisania. Przy takim reżyserze każdy aktor może pozwolić sobie na to, by wszystkie emocje skupić w swojej postaci. Życzę każdemu takiego doświadczenia.

ROZMOWA Z MAGDALENĄ KAMIŃSKĄ I AGATĄ SZYMAŃSKĄ – PRO-DUCENTKAMI FILMU

Redakcja: Na początek powtarzane dziś w kółko pytanie – jak się podoba w Bulowicach?

M. Kamińska, A. Szymańska: Bardzo długo szukałyśmy miejsca do zdjęć. Wspólnie z naszą scenograf Anną Wunderlich zobaczyłyśmy chyba wszystkie pałace w Polsce. Bardzo zależało nam na tym, by móc jednocześnie filmować wewnątrz budynku jak i na zewnątrz ze względu na to, że wiele scen dzieje się jakby pomiędzy – zaczyna się w budynku, a kończy akcją na terenie parku. Dopiero kiedy przyjechaliśmy do Bulowic okazało się, że to idealne miejsce.

Redakcja: Jak długo trwało dostosowanie pomieszczeń?

M. Kamińska, A. Szymańska: Na miesiąc przed zdjęciami przyjechała tutaj ekipa scenografii z budową dekoracji i wtedy ustalono dokładnie co ma być zrobione. Ten pałac właściwie w całości był w kolorze „szpitalnym”, a więc wszystkie barwy to nasza sprawka. Po ustaleniu pomieszczeń, które będą użyte w filmie rozpoczęły się prace adaptacyjne. Robiliśmy podłogi, malowaliśmy ściany, wieszaliśmy lustra, obrazy. Najbardziej widocznymi elementami jest korytarz przemalowany na chabrowy kolor, jadalnia w zielonym odcieniu i pomieszczenia, na ścianach których zawieszone zostały wydruki wyglądające jakby były tu od zawsze. Ten remont na pierwszy rzut oka wygląda bardzo solidnie, a to w większości „sztuczki” ekipy odpowiedzialnej za scenografię.

Redakcja: To oznacza, że w chwili kiedy opuścicie pałac znikną też wszystkie kolory z po-mieszczeń?

M. Kamińska, A. Szymańska: I to jest właśnie odpowiedni moment, by wspomnieć o naszej współpracy z właścicielem pałacu panem Jerzym Larischem, który jest fantastyczny. Myślę, że połową naszego szczęścia jest to jakie on ma podejście i jakim jest człowiekiem. Zgodził się na nasze „przeróbki”, zaufał nam i pozwolił na wprowadzenie zmian kolorystycznie odbiegających od tego co jest w pałacu. Wydaje nam się, że on ostatecznie zdecyduje się na pozostawienie wnętrza w takim stanie, jak wygląda ono obecnie. Szkoda byłoby wracać do tych szpitalnych kolorów.

Redakcja: Być może budynek przyciągnie kolejne ekipy filmowe…

M. Kamińska, A. Szymańska: Chcielibyśmy, by budynek trafił do katalogu Film Commission Poland. Znajdują się w nim wszystkie lokacje w Polsce dostępne nie tylko dla naszych ekip filmowych, ale także dla twórców zagranicznych. Dobrze, by ktoś wykorzystał tę scenografię do zdjęć filmowych lub sesji fotograficznych. Warto się chwalić taką perełką.

REDAKCJA DZIĘKUJE TWÓRCOM FILMU ZA POŚWIĘCONY CZAS I SERDECZNE PRZYJĘCIE.
…………………………………………………………………………………………..
Akcja filmu rozgrywa się latem 1945 roku. Dla ośmiorga dzieci wyzwolonych z obozu Gross-Rosen zostaje utworzony prowizoryczny sierociniec w opuszczonym pałacu wśród lasów. Ich opiekunką staje się dwudziestoletnia Hanka (Sonia Mietielica), również była więźniarka. Po okropieństwach obozu bohaterowie powoli odzyskują̨ resztki straconego dzieciństwa, jednak koszmar szybko do nich powraca. W okolicznych lasach krążą obozowe wilczury. Wypuszczone przez esesmanów przed wyzwoleniem Gross-Rosen, wygłodzone i zdziczałe zwierzęta osaczają pałac w poszukiwaniu pożywienia. W przerażonych dzieciach uruchamia się obozowy instynkt przetrwania.

Producentkami filmu są Agata Szymańska i Magdalena Kamińska z Balapolis. Wśród wcześniejszych produkcji firmy jest Baby Bump Kuby Czekaja nagrodzony wyróżnieniem specjalnym Queer Lion Award na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji oraz Nagrodą Specjalną Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych na Międzynarodowym Fe-stiwalu Kina Niezależnego Off Camera w Krakowie. Wilkołak powstaje w koprodukcji z Ro-sco Polska, holenderskim House of Netherhorror oraz niemieckim studiem Twenty Twenty Vision odpowiedzialnym za sukces takich filmów jak Elle Paula Verhoevena, Martwe wody Bruno Dumonta i Soy Nero Rafiego Pittsa.

Wilkołak, reż. Adrian Panek, zdjęcia: Dominik Danilczyk, fot. Łukasz Bąk (źródło: materiały prasowe)

Planowany koniec zdjęć: listopad 2017 roku

Planowana premiera: maj 2018 roku.

Komentarze

Tutaj możesz zostawić komentarz aby to zrobić musisz być zalogowany. Możesz to zrobić tutaj...