FACEBOOK...

Komentowane artykuły...

Sielsko, anielsko w Lanckoronie

”Lanckorona, Lanckorona
rozłożona gdzie osłona
od spiekoty i od deszczu,
od tupotu szybkich spraw”.

(Grzegorz Turnau „Lanckorona”)
(Marek Grechuta „Sen o Lanckoronie”)

9 grudnia 2017 r. ekipa Kółka Turystycznego „20-stka” wyruszyła na kolejną wyprawę, której celem była Lanckorona oraz udział w festiwalu „ Anioł w Miasteczku.

Po krótkiej podróży, tym razem busem, znaleźliśmy się na rynku w Lanckoronie. Szybko przebraliśmy się w własnoręcznie wykonane wcześniej atrybuty anielskie i oczywiście ustawiliśmy się w kółko (!), aby przedstawić się i lepiej poznać. Po zapoznaniu się, odwiedziliśmy kultowe miejsce czyli Arkę, skąd powędrowaliśmy stromą uliczką biegnącą obok kościoła pw. św. Jana Chrzciciela, udekorowaną stylowymi latarniami na wzgórze zamkowe. Leśna ścieżka zaprowadziła nas do tajemniczych ruin zamku z  XIV w., który został zbudowany na Lanckorońskiej Górze (550 m n.p.m.). Ruiny zachowały się do dziś i wchodzą w skład kompleksu kalwaryjskiego, wpisanego na listę UNESCO. Wokół wzgórza czekał nas spacer jednym ze szlaków pieszych o zagadkowych nazwach: Aleją Cichych Szeptów, Aleją Zakochanych, Dawnym Traktem Królewskim albo Drogą na Moczary.

Następnie wróciliśmy na rynek, który urzekł nas swoją zabudową i położeniem na stromym zboczu góry. Jego drewniana architektura zachowała średniowieczny układ. Domy stoją na kamiennych podmurówkach, często kryjących sklepione piwnice. Podobno jedno z praw miejskich głosiło, że koniec dachu oznaczał także koniec posiadłości gospodarza, co tłumaczy tak duże wysunięcie okapów. Latem miasto tonie w kwiatach, a zimą małe, niezwykle przytulne, nisko usytuowane okna ozdobione są aniołami i rękodziełem lokalnych twórców.

Po czasie przeznaczonym na zwiedzanie rynku, malowanie twarzy oraz kupienie pamiątek na stoiskach eksponowanych w ramach festiwalu „Anioł w Miasteczku ”, uczestniczyliśmy w liczeniu aniołów. Zwiedzając Lanckoronę daliśmy się poprowadzić słowom piosenki Marka Grechuty, uhonorowanego tytułem „Anioła Lanckorony”: „Widok z balkonu willi w Lanckoronie to panorama bitwy nieskończonej; pola, przez które nie popędzą konie, póki nie będzie zboże wykoszone. (…) Stroma uliczka wiedzie do piekarni, stygnie na półkach zwyciężona gleba. Młoda piekarka sypie dla ptaszarni, pachnące ziarno w kształcie grudek chleba...”. Cisza, świeże powietrze, malownicza architektura, piękne widoki na Tatry, Babią Górę i Klasztor Kamedułów na krakowskich Bielanach - wszystko to powoduje, że urokowi miejsca trudno się oprzeć.

Jednak wszystko co dobre szybko się kończy, co oznaczało,  powrót do domu. Wszyscy trochę zmarznięci, ale z certyfikatami anielskimi (ważnymi tylko rok), zajęliśmy miejsce w busie powrotnym do Kęt. Nie trzeba dodawać, że bus był znajomy, kierowca przemiły a cała wycieczka pozostanie na długo w naszej pamięci.

Komentarze

Tutaj możesz zostawić komentarz aby to zrobić musisz być zalogowany. Możesz to zrobić tutaj...