FACEBOOK...

Komentowane artykuły...

Walczmy z kominowymi trucicielami!

Wszystkich amatorów spalania śmieci w domowych kotłach ostrzegamy, że powiedzenie „mój dom moją twierdzą” nie będzie mieć zastosowania, jeśli do ich drzwi zapuka Straż Miejska w celu ustalenia, czy nie łamią prawa. Rozpoczął się sezon grzewczy, a wraz z nim pojawiły się już pierwsze sygnały o przypadkach spalania w domowych piecach różnych odpadów, szczególnie tworzyw sztucznych, których zapach najłatwiej zidentyfikować. Następstwem takich zgłoszeń może być kontrola, w trakcie której funkcjonariusze mają prawo wejść do domu i sprawdzić, czym palimy w piecu.

Choć nazwa „kontrola” nie przywołuje najmilszych skojarzeń, w tym wypadku chodzi o rzecz nad wyraz pozytywną – zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza, którym wszyscy oddychamy. Pamiętajmy, że podejrzany, mocno dławiący dym wylatujący z komina naszego sąsiada, powoduje nie tylko chwilowy dyskomfort. W trakcie spalania śmieci do atmosfery uwalnia się szereg toksycznych substancji, m.in. tlenki azotu, dwutlenki siarki, kadm, ołów, rtęć czy też związki chloru, których wdychanie sprzyja rozwojowi wielu ciężkich chorób. Zagrożone są zwłaszcza nasze dzieci, których drogi oddechowe w przypadku wdychania metali ciężkich są „bezbronne”. Efektem wdychania bardzo zanieczyszczonego powietrza może być rozwój chorób układu oddechowego, w szczególności astma!

Dlatego też, w trosce o zdrowie nas samych oraz naszych maluchów, warto reagować, gdy podejrzewamy, że ktoś nas podtruwa. Straż Miejska szybko zweryfikuje nasze podejrzenia. Jeśli okażą się uzasadnione, osoba przyłapana na spalaniu odpadów zostanie ukarana zgodnie z treścią art. 191 Ustawy o odpadach, który stwierdza, że „Kto (...) termicznie przekształca odpady poza spalarnią odpadów lub współspalarnią odpadów podlega karze aresztu albo grzywny”. Co ważne, od kontroli nie można się wymigać. Utrudnianie lub uniemożliwienie inspekcji to przestępstwo. Zgodnie z art. 225 Kodeksu Karnego, każdy, „Kto osobie uprawnionej do przeprowadzania kontroli w zakresie ochrony środowiska lub osobie przybranej jej do pomocy udaremnia lub utrudnia wykonanie czynności służbowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Utrata zdrowia to nie jedynie niebezpieczeństwo, które wiąże się z paleniem odpadami komunalnymi w domowych kotłach. W trakcie spalania śmieci w przewodach kominowych odkłada się tzw. mokra sadza, czyli smolista breja, która łatwo ulega zapaleniu. W konsekwencji zapalenia się tej substancji uszkodzeniu ulec może nie tylko komin, ale cała konstrukcja domu. Co więcej, wspomniana lepka maź często doprowadza do niedrożności komina, która może prowadzić do podtruć, a nawet zatruć bardzo niebezpiecznym gazem – tlenkiem węgla, czyli czadem. Wedle policyjnych statystyk, w naszym kraju każdego roku czad zabija kilkadziesiąt osób. Szerzej o tym, jak się przed nim bronić, w artykule „Powiedz STOP cichemu zabójcy”.

Komentarze

  • bolek 2015-12-10 23:33:51
    Panie Mao poki co to pana idole wpadają bez niczego do każdego i nic im za to nie ma . A tu nie Kleczar dał pozwolenie tylko jest to przepis ogólnokrajowy , ale pan i tak nie zrozumie bo jak widać ma pan problemy z czytaniem artykułów to co dopiero ustawy . Tak ma być !!! Smród przeszkadza każdemu no przepraszam z wyjatkiem pana , ale mnie osobiście przeszkadza , Pan Bóg tego dymu nie przyjmuje więc chcac czy nie chcąc spada to na sąsiada , do tego ludzie palą czym popadnie , w szczególności plastikiem , więc jeżeli ktoś nie potrafi tego zrozumieć i wkłada dziadostwo do pieca to niech płaci mandaty , może się czegoś nauczy !

  • Mao 2015-11-17 16:49:46
    Szanowni Państwo Straż Miejska może sprawdzić, czym palimy w piecu. Może wtargnąć do naszego domu o szóstej rano, i to bez nakazu sądowego. Wystarczy, gdy ma upoważnienie od wójta, burmistrza czy prezydenta. Taką władzę, większą niż policja, dał również Klęczar nic nierobiącej kęckiej Straży Miejskiej. Uprawnienie, które pozwala znienacka kontrolować obywateli, zapisane jest w prawie o ochronie środowiska. Ograniczenie jest tylko jedno: kontrola musi zostać przeprowadzona między godz. 6 a 22. Taki przepis w gorszej sytuacji stawia mieszkańców. Ich prywatność jest gorzej chroniona niż swoboda prowadzenia biznesu( tego oczywiście już Klęczar nie wie jako przedsiębiorca- rolnik) Na gruncie zasad konstytucyjnych powinno być odwrotnie. Firmy chroni ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, która nakazuje uprzedzić o kontroli. Uprawnienia straży budzą wątpliwości konstytucyjne. Funkcjonariusza trzeba wpuścić, nawet jeśli przyjdzie o szóstej rano i bez zapowiedzi na podstawie np. donosu, anonimu itd.. Za zamknięcie mu drzwi przed nosem grozi zarzut karny: udaremniania kontroli i nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Zastanawiam się czy wracają w Kętach mroczne czasy donosicieli i współpracowników, czy SM ma pełnić rolę inwigilacyjno -restrykcyjną za nasze pieniądze. Szanowni Państwo zastanówmy się czy Kętom potrzebna jest taka Straż Miejska kosztująca nas rocznie około pół miliona złotych

  • Tutaj możesz zostawić komentarz aby to zrobić musisz być zalogowany. Możesz to zrobić tutaj...